Spojrzałam na Trisa niepewnie.
- Weźmy ten dziennik ze sobą, może nam się pzydać przy zwiedzaniu tego zamku.
- No dobra. - odpowiedział prędko basior. - Nie chciałabyś się przyjrzeć
tym sukniom? Wyglądają tak, jakby tu mieszkały... wilki. Czy nie
sądzisz, że te notatki mogły należeć do jakiejś... wilczycy? - zapytał
Tris ukrywając śmiech.
- Księżniczka Louise... - szepnęłam przeglądając notatki w pamiętniku. -
Louise...Louise..Louise.... - powtarzałam niepewnie pod nosem. -
Louise... MAM ! ! ! - krzyknęłam uradowana znajdując dowody tożsamości w
dzienniku. Było jej tam imię nazwisko, data urodzenia .. imiona
rodziców , jak się nazywa królestwo w którym rządziła oraz data i powód
.. śmierci oraz jej dkładny rysunek. Miała na sobie błękitną suknię i
srebrną tiarę na głowie. Była siwej maści.Dziwne, bo przcierz w notatce
było napisane, że uciekła z zamku. A w dodatku kto by umieścił ten dowód
tutaj, skoro księżniczka już wtedy nie żyła?
- Spójrz... - powiedziałam do Trisa.
- ,,Księżniczka Louise (w skrócie Lu) Bella Meadow'' - zaczął czytać na
głos Tris. - ,,ur. 05.05.1480r. ; zm. 13.10.1491r. w wyniku tortur
zadanych przez wroga podczas ucieczki'' - czytał z żalem basior. - To
smutne. - odpowiedział Tristan - ,,matka : królowa Sandy Dream ; ojciec :
król Peter Meadow ; królestwo Wolfbelle''. To już wiey jak się nazywają
te ruiny. - rzekł zamyślony. - Ja wezmę dziennik a ty zobacz suknie.
Otworzyłam szafę. Była tak zapełniona, że miałam wrażenie, że zaraz pęknie.
- Nie ma nic ciekawego. Chodźmy dalej. - powiedziałm. Wyszliśmy z
komnaty i przeszliśmy do drugiej. Przed drzwiami unosił się bliżej
nieokreślony, brzydki zapach.
- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść? - zapytał Tris chwytajac za klamkę.
Przełknęłam ślinę i kiwnęłam głową. Gdy mój ukochany uchylił drzwi
wiedziałam juz co tak śmierdzi. Ujrzałam pal, a do niego przywiązaną
Louise. To był okrpony widok. Podarta suknia i tiara na podłodze.
Louise sprzed ponad 500 lat chyb była zakonserwowana. Normalnie w tych
warunkach zostałby sam szkielet, albo nic. Schowałam swój wzrok i bez
słowa wybiegłam z Trisem z pomieszczenia. Jak dla mnie za dużo wrażen na
dziś.
- Jeśli chcesz jeszcze pozwiedzać zamek, to możemy przenocować w pokoju księżniczki Lu.
- Możliwe, że ten zamek jest przeklęty. Może wrócmy do domu, nazbierajmy
sił i wróćmy tu. Co ty na to? Po trupie Lu nie jestem w stanie już dziś
tu przebywać.
- No dobra wracajmy.
Ruszyliśmy w drogę powrotną. OGdy znaleźlismy się na terenie naszej
watahy wróciliśmy do swoich jaskiń. Słońce chyliło się ku zachodowi.
Rano wpadł do mnie Tris i z powrotem ruszyliśmy do zamku, tym razem
zaopatrzeniw rzeczy typu : prowint i ciepły koc.
- Tristan?
- Tak?
- Jesteśmy już długo zaręczeni. Może zaczniemy planować ślub? Stać nas.
- Rzeczywiście pora zacząć o tym myśleć... o szczeniakach również. -
powiedział Tris spoglądając na mnie z figlarnym uśmieszkiem.
-Szczeniaki swoją drogą, teraz najważniejszy jest slub! - powiedziałm
patrząc szelmowsko na basiora. Oboje wybuchliśmy śmiechem. Po chwili
dotarliśmy do zamnku. Weszliśmy do środka i kierowaliśmy się schodami na
górę. Baliśmy się, że zaraz runiemy razem z tym zamkiem, zle na
szczęście nic takiego nie miało miejsca. Wtem zobaczyliśmy wielką
skrzynię.
<Tristam? Czekam na opo :3 I przepraszam za długie nieodpisywanie xD>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz