Wieko skrzyni straszliwie zaskrzypiało. Było bardzo ciężkie.
- Tris, pomóż mi! To nie jest lekkie - spojrzał na mnie znacząco a wieko opadło z hukiem.
W środku nie było nic ciekawego. Jakieś miecze, zbroja, stare
strzemiona. Tylko jedna rzecz zwróciła moją uwagę. To coś miało złoty
kolor i mieniło się w kącie pudła. Mocniej wytężyłam wzrok.
- Tris, spójrz, tam leży korona!
- Korona? Nie wydaje mi się. - powiedział sięgając do skrzyni. Na jego
łapie spoczywał ogromny złoty pierścień. zostały na nim wyryte inicjały :
,,L.B.M.'' - Luise Bella Meadow!
- Teń pierścień należy do księżniczki Lu. - stwierdził Tristan po dłuższym namyśle.
- Też tak uważam. Robi się chłodno. - rzekłam czując fale chlodu
uciekawące przez drzwi. W zupełnej ciszy opuściliśmy zamek. Wtem pojawił
się porywczy i okropny wiatr.
- Za chwilę będziemy w twojej jaskinii, pospieszmy się! - krzyknął Tris.
Mocniej się zaparłam i szliśmy dalej. Gdy dotarliśmy do mojego
,,mieszkanka'', Tris rzekł:
- Jest chłodno, a ja jestem wyczerpany. Mogę u Ciebie dzisiaj przenocować? -spytał z szelmowskim usmiechem na pyszczku.
- No jasne! - powiedziałam dając mu buziaka. On odwzajemnił to, a kiedy otworzyłam oczy, słońce już świtało.
<Tristan? ;D Sory, że tak długo xD>
Wataha Wilczej Łapy
środa, 27 maja 2015
piątek, 23 stycznia 2015
Od Tristana C.D Candy
- Zobacz! Jakaś skrzynia. - zauważyła Candy.
Podeszliśmy do kufra.
- Jak myślisz, co w niej jest? - spytałem.
- Nie wiem, ale zaraz się tego dowiemy. - powiedziała i otworzyła skrzypiącą skrzynię.
<Candy? Brak weny. xD>
Podeszliśmy do kufra.
- Jak myślisz, co w niej jest? - spytałem.
- Nie wiem, ale zaraz się tego dowiemy. - powiedziała i otworzyła skrzypiącą skrzynię.
<Candy? Brak weny. xD>
wtorek, 20 stycznia 2015
Od Candy C.D Tristana
Spojrzałam na Trisa niepewnie.
- Weźmy ten dziennik ze sobą, może nam się pzydać przy zwiedzaniu tego zamku.
- No dobra. - odpowiedział prędko basior. - Nie chciałabyś się przyjrzeć tym sukniom? Wyglądają tak, jakby tu mieszkały... wilki. Czy nie sądzisz, że te notatki mogły należeć do jakiejś... wilczycy? - zapytał Tris ukrywając śmiech.
- Księżniczka Louise... - szepnęłam przeglądając notatki w pamiętniku. - Louise...Louise..Louise.... - powtarzałam niepewnie pod nosem. - Louise... MAM ! ! ! - krzyknęłam uradowana znajdując dowody tożsamości w dzienniku. Było jej tam imię nazwisko, data urodzenia .. imiona rodziców , jak się nazywa królestwo w którym rządziła oraz data i powód .. śmierci oraz jej dkładny rysunek. Miała na sobie błękitną suknię i srebrną tiarę na głowie. Była siwej maści.Dziwne, bo przcierz w notatce było napisane, że uciekła z zamku. A w dodatku kto by umieścił ten dowód tutaj, skoro księżniczka już wtedy nie żyła?
- Spójrz... - powiedziałam do Trisa.
- ,,Księżniczka Louise (w skrócie Lu) Bella Meadow'' - zaczął czytać na głos Tris. - ,,ur. 05.05.1480r. ; zm. 13.10.1491r. w wyniku tortur zadanych przez wroga podczas ucieczki'' - czytał z żalem basior. - To smutne. - odpowiedział Tristan - ,,matka : królowa Sandy Dream ; ojciec : król Peter Meadow ; królestwo Wolfbelle''. To już wiey jak się nazywają te ruiny. - rzekł zamyślony. - Ja wezmę dziennik a ty zobacz suknie.
Otworzyłam szafę. Była tak zapełniona, że miałam wrażenie, że zaraz pęknie.
- Nie ma nic ciekawego. Chodźmy dalej. - powiedziałm. Wyszliśmy z komnaty i przeszliśmy do drugiej. Przed drzwiami unosił się bliżej nieokreślony, brzydki zapach.
- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść? - zapytał Tris chwytajac za klamkę. Przełknęłam ślinę i kiwnęłam głową. Gdy mój ukochany uchylił drzwi wiedziałam juz co tak śmierdzi. Ujrzałam pal, a do niego przywiązaną Louise. To był okrpony widok. Podarta suknia i tiara na podłodze. Louise sprzed ponad 500 lat chyb była zakonserwowana. Normalnie w tych warunkach zostałby sam szkielet, albo nic. Schowałam swój wzrok i bez słowa wybiegłam z Trisem z pomieszczenia. Jak dla mnie za dużo wrażen na dziś.
- Jeśli chcesz jeszcze pozwiedzać zamek, to możemy przenocować w pokoju księżniczki Lu.
- Możliwe, że ten zamek jest przeklęty. Może wrócmy do domu, nazbierajmy sił i wróćmy tu. Co ty na to? Po trupie Lu nie jestem w stanie już dziś tu przebywać.
- No dobra wracajmy.
Ruszyliśmy w drogę powrotną. OGdy znaleźlismy się na terenie naszej watahy wróciliśmy do swoich jaskiń. Słońce chyliło się ku zachodowi. Rano wpadł do mnie Tris i z powrotem ruszyliśmy do zamku, tym razem zaopatrzeniw rzeczy typu : prowint i ciepły koc.
- Tristan?
- Tak?
- Jesteśmy już długo zaręczeni. Może zaczniemy planować ślub? Stać nas.
- Rzeczywiście pora zacząć o tym myśleć... o szczeniakach również. - powiedział Tris spoglądając na mnie z figlarnym uśmieszkiem.
-Szczeniaki swoją drogą, teraz najważniejszy jest slub! - powiedziałm patrząc szelmowsko na basiora. Oboje wybuchliśmy śmiechem. Po chwili dotarliśmy do zamnku. Weszliśmy do środka i kierowaliśmy się schodami na górę. Baliśmy się, że zaraz runiemy razem z tym zamkiem, zle na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Wtem zobaczyliśmy wielką skrzynię.
<Tristam? Czekam na opo :3 I przepraszam za długie nieodpisywanie xD>
- Weźmy ten dziennik ze sobą, może nam się pzydać przy zwiedzaniu tego zamku.
- No dobra. - odpowiedział prędko basior. - Nie chciałabyś się przyjrzeć tym sukniom? Wyglądają tak, jakby tu mieszkały... wilki. Czy nie sądzisz, że te notatki mogły należeć do jakiejś... wilczycy? - zapytał Tris ukrywając śmiech.
- Księżniczka Louise... - szepnęłam przeglądając notatki w pamiętniku. - Louise...Louise..Louise.... - powtarzałam niepewnie pod nosem. - Louise... MAM ! ! ! - krzyknęłam uradowana znajdując dowody tożsamości w dzienniku. Było jej tam imię nazwisko, data urodzenia .. imiona rodziców , jak się nazywa królestwo w którym rządziła oraz data i powód .. śmierci oraz jej dkładny rysunek. Miała na sobie błękitną suknię i srebrną tiarę na głowie. Była siwej maści.Dziwne, bo przcierz w notatce było napisane, że uciekła z zamku. A w dodatku kto by umieścił ten dowód tutaj, skoro księżniczka już wtedy nie żyła?
- Spójrz... - powiedziałam do Trisa.
- ,,Księżniczka Louise (w skrócie Lu) Bella Meadow'' - zaczął czytać na głos Tris. - ,,ur. 05.05.1480r. ; zm. 13.10.1491r. w wyniku tortur zadanych przez wroga podczas ucieczki'' - czytał z żalem basior. - To smutne. - odpowiedział Tristan - ,,matka : królowa Sandy Dream ; ojciec : król Peter Meadow ; królestwo Wolfbelle''. To już wiey jak się nazywają te ruiny. - rzekł zamyślony. - Ja wezmę dziennik a ty zobacz suknie.
Otworzyłam szafę. Była tak zapełniona, że miałam wrażenie, że zaraz pęknie.
- Nie ma nic ciekawego. Chodźmy dalej. - powiedziałm. Wyszliśmy z komnaty i przeszliśmy do drugiej. Przed drzwiami unosił się bliżej nieokreślony, brzydki zapach.
- Jesteś pewna, że chcesz tam wejść? - zapytał Tris chwytajac za klamkę. Przełknęłam ślinę i kiwnęłam głową. Gdy mój ukochany uchylił drzwi wiedziałam juz co tak śmierdzi. Ujrzałam pal, a do niego przywiązaną Louise. To był okrpony widok. Podarta suknia i tiara na podłodze. Louise sprzed ponad 500 lat chyb była zakonserwowana. Normalnie w tych warunkach zostałby sam szkielet, albo nic. Schowałam swój wzrok i bez słowa wybiegłam z Trisem z pomieszczenia. Jak dla mnie za dużo wrażen na dziś.
- Jeśli chcesz jeszcze pozwiedzać zamek, to możemy przenocować w pokoju księżniczki Lu.
- Możliwe, że ten zamek jest przeklęty. Może wrócmy do domu, nazbierajmy sił i wróćmy tu. Co ty na to? Po trupie Lu nie jestem w stanie już dziś tu przebywać.
- No dobra wracajmy.
Ruszyliśmy w drogę powrotną. OGdy znaleźlismy się na terenie naszej watahy wróciliśmy do swoich jaskiń. Słońce chyliło się ku zachodowi. Rano wpadł do mnie Tris i z powrotem ruszyliśmy do zamku, tym razem zaopatrzeniw rzeczy typu : prowint i ciepły koc.
- Tristan?
- Tak?
- Jesteśmy już długo zaręczeni. Może zaczniemy planować ślub? Stać nas.
- Rzeczywiście pora zacząć o tym myśleć... o szczeniakach również. - powiedział Tris spoglądając na mnie z figlarnym uśmieszkiem.
-Szczeniaki swoją drogą, teraz najważniejszy jest slub! - powiedziałm patrząc szelmowsko na basiora. Oboje wybuchliśmy śmiechem. Po chwili dotarliśmy do zamnku. Weszliśmy do środka i kierowaliśmy się schodami na górę. Baliśmy się, że zaraz runiemy razem z tym zamkiem, zle na szczęście nic takiego nie miało miejsca. Wtem zobaczyliśmy wielką skrzynię.
<Tristam? Czekam na opo :3 I przepraszam za długie nieodpisywanie xD>
niedziela, 14 grudnia 2014
Od Tristana C.D Candy
W środku nie było najpiękniej. Szare, zniszczone mury, obwite pajęczynami były wszędzie. Nad nami unosiła się czarna mgła. Weszliśmy do jednego pokoju. Na środku stało wielkie łoże. Była też duża szafa, stolik nocny, a nawet małe okno. Stąpając po bordowym dywanie leżącym przy drzwiach, rozglądaliśmy się po pomieszczeniu. Tutaj było jakoś inaczej - większość rzeczy zachowała swój pierworodny stan. Co jest bardzo dziwne, ponieważ przez ten zamek przeszła wielka wojna i wszystko było splądrowane.
- To chyba jakaś ukryta komnata, którą najeźdźcy musieli przeoczyć. - powiedziałem.
- Masz rację. - odrzekła Candy, otwierając szafę. - Zobacz, mnóstwo koronkowych, ozdobnych sukni! - zauważyła.
Otworzyłem szafkę w stoliku nocnym.
- Patrz! Jakiś pamiętnik... - zacząłem czytać zawartość. - ...Pamiętnik Księżniczki Louise, 7.10.1491 roku: Drogi Pamiętniczku. Jestem załamana! Na mój kraj napadli wściekli obcokrajowcy i nie mogę nic z tym zrobić! Wiem, że powinnam chronić mój kraj aż do końca swojego życia, ale jeśli tego nie zrobię, skończy się ono. Uciekam więc. Złoczyńcy, nie szukajcie mnie, bo i tak mnie nie znajdziecie! - zakończyłem. - Masz zamiar coś z tym zrobić? - spytałem.
<Candy? ;P>
- To chyba jakaś ukryta komnata, którą najeźdźcy musieli przeoczyć. - powiedziałem.
- Masz rację. - odrzekła Candy, otwierając szafę. - Zobacz, mnóstwo koronkowych, ozdobnych sukni! - zauważyła.
Otworzyłem szafkę w stoliku nocnym.
- Patrz! Jakiś pamiętnik... - zacząłem czytać zawartość. - ...Pamiętnik Księżniczki Louise, 7.10.1491 roku: Drogi Pamiętniczku. Jestem załamana! Na mój kraj napadli wściekli obcokrajowcy i nie mogę nic z tym zrobić! Wiem, że powinnam chronić mój kraj aż do końca swojego życia, ale jeśli tego nie zrobię, skończy się ono. Uciekam więc. Złoczyńcy, nie szukajcie mnie, bo i tak mnie nie znajdziecie! - zakończyłem. - Masz zamiar coś z tym zrobić? - spytałem.
<Candy? ;P>
piątek, 12 grudnia 2014
Od Candy C.D Tristana
-Jak zwykle musisz wpakować się w tarapaty. - rzekłam znużona.
-Takie życie, nic nie poradzisz. Nie martw się, święta idą to trochę odpoczniemy.- odpowiedział z uśmiechem na pyszczku. Spojrzałam na niego niepewnie. To trochę dziwne,ale łapa mojego kompana była prawie że zagojona! Potem poszliśmy na spacer do zachodnich Gór Pogromu. Nigdy jeszcze tam nie byłam, ale Tris zna drogę. Po ok. godzinie dotarliśmy na miejsce. Czułam promienie słońca na grzbiecie. W końcu mogłam się odprężyć. Wokoło piętrzyły się zielone góry - a wokół ruiny starego zamku. Kto wie? Może znajziemy w nich coś ciekawego. Pognałam przed siebie. Tris za mną. Istny raj! Czułam się tak błogo przy tej pogodzie... W końcu chociarz na chwilę mogłam zapomniec o problemach i nieciekawych przygodach. Dotarliśmy do ruin.
- Wow... - stwierdził Tristan. Byłam taka podekscytowana.. taka pełna życia i energii!
- Chodżmy na poszukiwania! Legenda głosi, że..
- ... że lepiej się tam nie zapuszczać - przerwał mi Tristan. Trąciłam go przyjacielsko nosem.
- Oj już nie przesadzaj.. - powiedziałam nieco rozbawiona. - Chodźmy!
- Can, przeczysz sama sobie... znając życie to będie kolejny problem, od którego musisz odpocząć! Czasem naprawdę nie mogę Ciebie zrozumieć. - powiedził niepewnie. I w sumie miał rację. Posłałam mu piorunorujący wzrok. Ale po chwili rzekł:
- Echh.. niech Ci będzie. Tylko błagam - nie narzekaj potem, że Cię nie ostrzegałem! - odpowiedział basior. Po chwili rozpocżeliśmy zwiedzanie.
<Tristan? Czekam na ciekawe rozwinięcie :3>
-Takie życie, nic nie poradzisz. Nie martw się, święta idą to trochę odpoczniemy.- odpowiedział z uśmiechem na pyszczku. Spojrzałam na niego niepewnie. To trochę dziwne,ale łapa mojego kompana była prawie że zagojona! Potem poszliśmy na spacer do zachodnich Gór Pogromu. Nigdy jeszcze tam nie byłam, ale Tris zna drogę. Po ok. godzinie dotarliśmy na miejsce. Czułam promienie słońca na grzbiecie. W końcu mogłam się odprężyć. Wokoło piętrzyły się zielone góry - a wokół ruiny starego zamku. Kto wie? Może znajziemy w nich coś ciekawego. Pognałam przed siebie. Tris za mną. Istny raj! Czułam się tak błogo przy tej pogodzie... W końcu chociarz na chwilę mogłam zapomniec o problemach i nieciekawych przygodach. Dotarliśmy do ruin.
- Wow... - stwierdził Tristan. Byłam taka podekscytowana.. taka pełna życia i energii!
- Chodżmy na poszukiwania! Legenda głosi, że..
- ... że lepiej się tam nie zapuszczać - przerwał mi Tristan. Trąciłam go przyjacielsko nosem.
- Oj już nie przesadzaj.. - powiedziałam nieco rozbawiona. - Chodźmy!
- Can, przeczysz sama sobie... znając życie to będie kolejny problem, od którego musisz odpocząć! Czasem naprawdę nie mogę Ciebie zrozumieć. - powiedził niepewnie. I w sumie miał rację. Posłałam mu piorunorujący wzrok. Ale po chwili rzekł:
- Echh.. niech Ci będzie. Tylko błagam - nie narzekaj potem, że Cię nie ostrzegałem! - odpowiedział basior. Po chwili rozpocżeliśmy zwiedzanie.
<Tristan? Czekam na ciekawe rozwinięcie :3>
niedziela, 12 października 2014
Od Tristana C.D Candy
Wadera podbiegła do mnie i nie wiem jakim cudem udało jej się otworzyć pułapkę.
- Dzięki, Candy! Jak ty to zrobiłaś? - spytałem zdziwiony.
- Magia... - mruknęła.
Wróciliśmy do mojej jaskini i zaczęliśmy rozmawiać.
<Candy? Brak weny :(>
- Dzięki, Candy! Jak ty to zrobiłaś? - spytałem zdziwiony.
- Magia... - mruknęła.
Wróciliśmy do mojej jaskini i zaczęliśmy rozmawiać.
<Candy? Brak weny :(>
Od Candy
Wstałam szybko i żwawo, wyruszyłam na krótkie polowanko. Potem poszłam po Trisa.
-Hej kochanie! Jak Ci minął poranek?- zapytałam w progu jego jaskini.
- Tristan?- nie otrzymałam odpowiedzi. Wtem usłyszałam długi, przerażający skowyt dobiegający z lasu. Bez zastanowienia pobiegłam w stronę lasu. Tam przy wysokiej brzozie leżał Trstan złapany w pułapkę.
Jego tylna łapa była zatrzaśnięta. Zaszkliły mi się oczy. Momentalnie wiedziałam co zrobić.
<Tristan?>
-Hej kochanie! Jak Ci minął poranek?- zapytałam w progu jego jaskini.
- Tristan?- nie otrzymałam odpowiedzi. Wtem usłyszałam długi, przerażający skowyt dobiegający z lasu. Bez zastanowienia pobiegłam w stronę lasu. Tam przy wysokiej brzozie leżał Trstan złapany w pułapkę.
Jego tylna łapa była zatrzaśnięta. Zaszkliły mi się oczy. Momentalnie wiedziałam co zrobić.
<Tristan?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)