niedziela, 12 października 2014

Od Tristana C.D Candy

Wadera podbiegła do mnie i nie wiem jakim cudem udało jej się otworzyć pułapkę.
- Dzięki, Candy! Jak ty to zrobiłaś? - spytałem zdziwiony.
- Magia... - mruknęła.
Wróciliśmy do mojej jaskini i zaczęliśmy rozmawiać.




<Candy? Brak weny :(>

Od Candy

Wstałam szybko i żwawo, wyruszyłam na krótkie polowanko. Potem poszłam po Trisa.
-Hej kochanie! Jak Ci minął poranek?- zapytałam w progu jego jaskini.
- Tristan?- nie otrzymałam odpowiedzi. Wtem usłyszałam długi, przerażający skowyt dobiegający z lasu. Bez zastanowienia pobiegłam w stronę lasu. Tam przy wysokiej brzozie leżał Trstan złapany w pułapkę.
Jego tylna łapa była zatrzaśnięta. Zaszkliły mi się oczy. Momentalnie wiedziałam co zrobić.

<Tristan?>

sobota, 11 października 2014

Od Akimitsu C.D Evelyn

- Nie to nie. Ja się poddaje. - burknąłem.
- O jeny, nie obrażaj się...
- ...
- No dobra, ja coś wymyślę... - przewróciła oczami.

<Eve? Sorry ;)>

Od Evelyn C.D Akimitsu

-Ciemne miejsce? Hmmmm.... - zaczął myśleć Aki - Nie ma pojęcia... Eve może ty wiesz?
-Ja? To ty zawsze byłeś tym mądrym! Nie wiem, mama nigdy nie mówiła o ciemnym miejscu...

<Aki?>

Od Aishy c.d Droi

-Nie wiem jakie to zwierze... Ale wiem, że na pewno ma własny charakter i jest jakoś wychowany. Będzie spał gdzie będzie chciał. 
Zwierze patrzyło na nas inteligentnym wzrokiem.
-I.. no i myślę, że na rozumie.

<Droi?>

Od Aishy c.d Darker

-Ktoś chciał zobaczyć kto się drze i okazało się, że jak się tu wejdzie to nie można wyjść.  - powiedziałam zirytowana
-A czyli ty tu was wpakowałeś?  - zwrócił się do Darkera
-Tak, ale gdybyś Ty nie wtrącał nosa w nie swoje sprawy, a potem jak jakiś kretyn wołał o pomoc to by nas tu nie było....


<Darker? Bardzo i to bardzo przepraszam, że tak długo >

Zapraszam!

Zapraszam do dołączenia do bloga o akademii pokemonów, którego założycielkami jesteśmy Ja i Shiru!

http://akademiapoke.blogspot.com/

poniedziałek, 6 października 2014

Od Akimitsu C.D Ruby

- Zwiewamy! - zacząłem biec w przeciwnym kierunku.
Ludzie szybko się dowiedzieli o naszej obecności. Już po chwili słychać było mnóstwo huków i strzałów. Nagle moja towarzyszka się przewróciła.
- Ruby! Wstawaj! - zatrzymałem się.
- Nie mogę! - jęknęła wadera, odwracając się.
Na jej boku widać było ranę. Trafili ją, na szczęście nie mocno i żyła. Wziąłem ją na kark i dalej uciekałem z wilczycą na plecach. W końcu znaleźliśmy się w bezpiecznym miejscu. Położyłem Rabbiatę przy małym strumyku. Z pomocą odrobiny wody oczyściłem waderze ranę, a dzięki dużym liściom zrobiłem jej opatrunek. Wilczyca uśmiechnęła się do mnie.

< Ruby? ;) >