- Zwiewamy! - zacząłem biec w przeciwnym kierunku.
Ludzie szybko się dowiedzieli o naszej obecności. Już po chwili słychać było mnóstwo huków i strzałów. Nagle moja towarzyszka się przewróciła.
- Ruby! Wstawaj! - zatrzymałem się.
- Nie mogę! - jęknęła wadera, odwracając się.
Na jej boku widać było ranę. Trafili ją, na szczęście nie mocno i żyła. Wziąłem ją na kark i dalej uciekałem z wilczycą na plecach. W końcu znaleźliśmy się w bezpiecznym miejscu. Położyłem Rabbiatę przy małym strumyku. Z pomocą odrobiny wody oczyściłem waderze ranę, a dzięki dużym liściom zrobiłem jej opatrunek. Wilczyca uśmiechnęła się do mnie.
< Ruby? ;) >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz