Przechadzałam się spokojnie po lesie watahy. Patrzyłam jak liście zmieniają kolor i jak opadają na mój grzbiet.
- I jak tu nie kochać jesieni...wyszeptałam do siebie, ale gdy tak zadarłam nos do góry ziemia osunęła mi się spod łap. Potoczyłam się w dól po piaszczystym zboczu. Gdy w końcu się zatrzymałam, ociężale wygramoliłam się z kupy piachu i żwiru.
- Nie mogli postawić jakiegoś znaku czy... Głos mi się załamał gdy zobaczyłam przede mną całą wioskę ludzi....coś.
Nie mogłam się ruszyć. Przed oczami miałam tylko pustę.
- Psst... szept dobiegał z pod starego wozu bez jednego koła. Na początku myślałam że się przesłyszałam, ale wóz powtórzył swój szept.
A potem coś mnie wciągnęło.
- Co ty wyprawiasz! Mogli cię zauważyć. Syknął ktoś z ciemności pod wozem. Co prawda ja też pod nim siedziałam, ale i tak nic nie widziałam.
- Ktoś ty? Zapytałam kogoś z ciemności. I zamiast odpowiedzi dostałam obraz. Bordowo-biały basior podczołgał się w moim kierunku.
-O... żadne inne słowo nie przychodziło mi teraz do głowy.
- Co? Dziwi cię widok basiora? Zapytał mnie.
- Nie. Dziwi mnie to że ktoś miał taki pomysł jak ja by sobie wpadać pod wóz. Uśmiechnęłam się do niego. Potem zmieniłam temat.
- Pytałam jak masz na imię. Rzuciłam tak jakby nigdy nic.
- Jestem Akimitsu.
- Rabbiata. Ale możesz mi mówić Ruby.
- Co tu robisz?
- Z ust mi to wyjąłeś. Przekręciłam oczami, ale potem odpowiedziałam. - Jestem tu przypadkiem. Można powiedzieć że tu wpadłam. Ale nasze pogaduchy przerwały mocne kroki, a już zaraz potem lufa strzelby myśliwskiej wsunęła się pod wóz i wycelowała prosto w mój nos.
- Ee...Akimitsu? Nie myślisz czasem że pora się wynosić? Nie odważyłam się ruszyć głową, ale starałam się mu spojrzeć w oczy.
(Akimitsu? :3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz