Poszliśmy wzdłuż rzeki. -A ty jak dołączyłeś? Zapytała mnie. -No, można powiedzieć, że wywalili mnie za coś czego nie zrobiłem. Rzeka zaczeła się rozrzerzać, a ja dopiero teraz zauważyłem, że idziemy w dół rzeki. Dokoła zaczęły rosnąć kwiaty, a przed nami stały góry. -Pięknie... wyszeptała Kalisa. - Wiesz, zanim tu dołączyłem to znalazłem to miejsce. Choć, pokarzę ci coś! Pobiegłem w stronę gór, a Kalisa za mną. Dobiegliśmy do dużej jaskini w jednej z gór. Powoli weszliśmy do niej i zrobiło się kompletnie ciemno. Nagle usłyszałem krzyk wadery. Podbiegłem do Kalisy, ale nie mogłem jej znaleść i właśnie podłoga zwinęła mi się pod nogami.... (Kalisa?) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz