Nagle będąc już blisko dna, zobaczyłam niebieskie światło, wydobywające się ze... mnie! Okazało się, że nadeszła pełnia. Nastała zmiana w pół-demona. Na moim ciele pojawiły się niebieski świecące znaczenia, moje oczy zaczęły świecić (też na niebiesko). Swoją siłą wyrwałam się z błotnistej zasadzki, chwyciłam roślinę i szybko dotarłam do brzegu. Leżałam tak chwilę, wypluwając wodę. Chwilę potem udałam się w drogę powrotną. Było całkiem ciemno. Jedyne światło dochodziło z mojego ciała i z kwiatka. Nagle spotkałam 5 wilków... czerwonookich wilków...
- Witaj, Shiru... - przywódca podszedł do mnie z gorzkim uśmiechem.
- Czego ode mnie chcecie?! - warknęłam. Byłam teraz pod wpływem czaru księżyca, więc moja siła wzrosła.
- Och, a co tam masz...?
- Jaa? Nic... tylko pierwszy lepszy kwiatek...
- Naprawdę? No nie wiem... - był bardzo podejrzliwy. Nagle wyrwał mi roślinkę. - Aha! Orzeźwiająca Pokusa! Wiedziałem!
- Hej! Oddawaj! - skoczyłam na niego. Zaczęła się walka 1 vs. 5.
Cztery leniwe wilki szybko odpuściły, lecz Alfa nie chciał się poddać.
Zrobił mi ranę na szyi, ale podczas pełni, moje ciało same się ulecza. Rana zniknęła. Wreszcie odzyskałam magiczny kwiat.
- Zakończmy to raz, na zawsze. - naokoło mnie pojawiła się moja czarna magia (mam ją zawsze, tylko samouleczalność i większa siła moich mocy i fizyczna też, są plusami pełni). Powstała wielka kula mroku. Rzuciłam nią w wilka, który "odleciał" nią chyba na koniec świata. Szybko pobiegłam do smoka.
- Dark! Mam roślinę o którą prosiłeś!
- Och... Orzeźwiająca Pokusa! Wspaniale! Udowodniłaś mi, że jesteś wiele warta.
- Dziękuję. Mam tylko małe pytanko... do czego jest Ci potrzebna Orzeźwiająca Pokusa? - zdziwiłam się.
- Do testu! Chciałem sprawdzić, ile jesteś warta. Teraz już to wiem. A poza tym, ona pomoże Ci wrócić do watahy.
- Wspaniale! - ucieszyłam się.
- Ach, mam pytanie, Shiru. Czy mógłbym być twoim przyjacielem?
- W sensie że...towarzszem?!
- Tak.
- Oczywiście!
Wróciłam razem z Dark'iem do Watahy Wilczej Łapy. Został moim towarzyszem i wszytko wróciło do normalności.
KONIEC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz