piątek, 13 czerwca 2014
Od Yuki'ego do Kalisy
Biegłem przez las. Myślałem o Kalisie. O tym całym incydencie z jej ,,złą połówką,, Chyba powinienem z nią pogadać. Jestem wciąż niepewny. Oj dobra! Przyznam się; bałem się o nią.
Zacząłem biec szybciej. Coś czułem gdzie ją znajdę. Teren zaczął się wybrzuszać, aż drzewa kompletnie zniknęły i na ich miejscu pojawiła się polana z jeziorem na środku. Woda w zbiorniku była dzisiaj jakaś dziwna. Całą falowała na krwisto czerwono. I tak jak myślałem. Na jej brzegu spostrzegłem pochyloną nad jeziorem Kalisę. Moczyła łapę i z powagą się przyglądała dziwnemu zjawisku. Podszedłem do niej.
- Cześć, Kali. - Spróbowałem spojrzeć jej w oczy.- O co chodzi z tą wodą.
- Chyba chodzi o zaćmienie.Księżyca. Takie zwykle sprawiają że księżyc ma taki właśnie kolor jak woda. Na twarzy Kalisy pojawił się uśmiech, lecz za chwilę zgasł. Dało się wyczuć, że wadera jest nerwowa.
- Ale...jest środek dnia....spojrzałem w dal. Coś chlupnęło nad powierzchnią wody.
(Kalisa?)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz