- Pięknie... Wyszeptałem. Po chwili namysłu otrząsnąłem się.- To choć, pokarzę ci coś. Poszedłem w stronę ostoi. Po chwili zobaczyliśmy tęczowy wodospad:
-Ufasz mi? - Podałem Kalisie łapę, a wadera zrobiła to samo.- Uznam to za tak. Pociągnąłem Kailsę w dół wodospadu z głośnym pluskiem. Popłynęliśmy w dół ku dziurze w podłodze rzeki. Po chwili byliśmy już w niebieskiej jaskini z drzewkiem na środku:
Podeszliśmy do niego. Na jego szczycie rósł wielki kwiat podobny do orchidei. Chuchnąłem na niego, a on otworzył się się najpierw odpalając mini-fajerwerki, a potem cudny pierścionek zaręczynowy.
-Mam nadzieję że pasuje. Uśmiechnąłem się.
(Kalisa? Ładny?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz