Gdy się obudziłam, razem z Tristanem ruszyliśmy z powrotem do Watahy.
- Tris, chodźmy na małe polowanko! Troszkę zgłodniałam.- powiedziałam
z rosnącym uśmiechem na pyszczku.
- N-no dobra.- odpowiedział.
Po chwili zajadaliśmy się przepysznym królikiem.
- Candy, chodźmy pod starą wiśnię.
- Ok.
Po ok. 30 minutach dotarliśmy do celu. Tris ziewnął. Ja też. Basior położył się pod drzewem. Ja zrobiłam to samo i delikatnie wuliłam się w jego szyję.
<Tristan?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz