- To znaczy jaką? - spytałem.
- No nie wiem... Przejdźmy się do Lasu Miłości!
- I to będzie wtedy "przygoda"?
- Nie, ale nudzi mi się i chcę rozprostować kości. - rzekła.
- A więc dobrze, chodźmy...
Poszliśmy do Lasu Miłości. Szliśmy i szliśmy sobie, gdy ja przerwałem tą ciszę.
- Candy... - mruknąłem w zamyśleniu.
- Taak?
- Myślałaś już może o ślubie?
- Tak, już myślałam o tym i bardzo chętnie. Jak oczywiście zarobisz trochę Amerysów na obrączki.
- A... myślałaś już o szczeniakach? - zadałem kolejne pytanie.
<Candy? Brak weny, sorry...>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz