Ach... Po wigilijnym obżarstwie postanowiłem trochę pobiegać. Więc poszedłem nad strumyk, napiłem się i wyruszyłem na trening.
Tak biegałem już z pół godziny, gdy nagle usłyszałem ciche miałknięcie, które powtarzało się coraz głośniej i głośniej. W końcu poszedłem poszukać tego kota co tak słodko miałczy. Oczywiście wiem, że jako wilk nie powinienem lubić kotów ale ja zawsze miałem do nich słabość. Po chwili zobaczyłem piękną kotkę na drzewie. Odezwałem się:
- Nie możesz zejść?
- Tak, ale co to obchodzi wilka. Myślałam, że to jakiś człowiek i, że pomoże mi zejść. A tu jakiś pies.
- Nie bój się mnie. Lubie kotki.- powiedziałem jak najmilej
- W takim radzie skaczę. Uwaga!!! Łap mnie!
Złapałem ją i zapytałem czy nie chciałaby mi towarzyszyć.
- Oczywiście! Jesteś moim bohaterem.- zgodziła się.
Zdobyłem towarzysza!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz