-Damon... - szepnęłam, a on tylko delikatnie ruszył głową - Damon... - znów szepnęłam i do oczu zebrały mi się łzy.
Damon tym razem nic nie zrobił, leżał i tylko czasem unosiła mu się klatka piersiowa. Nie wiedziałam co zrobić. Rana była ogromna. Zawyłam. W krótkiej chwili z różnych stron dobiegały odpowiedzi wilków. Wtuliłam nosek w Damona i czekałam, aż przybiegnie wataha. Rita przybiegła pierwsza, za pomocą żywiołu zatamowała krwawienie. Jednak basior stracił dużo krwi i cały czas zagrażała mu śmierć. Chciałam wstać i pokazać Ricie, że jestem silna, ale nie umiałam. Potem przybiegł Des razem z Zulą. Biedna Zula wtuliła się mocno w brata. Po jakimś czasie przybiegli Łowcy i Ruby. Ta jak zobaczyła ranę jako Lekarka szybko zaczęła zbierać różne zioła na zatamowanie krwotoku i złagodzenie bólu. Potem przybiegł Darkon. On postanowił zabrać Damona do sb. Tam zaczął podawać mu krew i z pomocą Ruby zszywać rany. Zula cały czas siedziała i patrzyła na barta.
******Tydzień Później******
Z rana obudziła mnie Rita.
-Aish... Znaczy mamo, mamo wstawaj!
-Co się stało?
-Damon, zaczyna się budzić.
Wstałam i szybko pobiegłam w stronę jaskini leczniczej. Była tam Zula, Darkon i Ruby.
-Dobrze, że jesteś.
Stałam nad głową Damona, gdy ten otworzył oczy. Zapomniałam powiedzieć wam o jednej ważnej rzeczy. W trakcie tego tygodnia połknęłam kulę i wyglądam o tak:
<Damon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz