Wędrowaliśmy już dłuuugi czas... Żadna wataha nie chciała nas przyjąć, z resztą, my też nie chcieliśmy tam dochodzić...
-To już 5 lat... Musimy gdzieś dołączyć, nie możemy tak w nieskończoność iść..
Stanąłem nagle na środku pustyni z wyrzutami do siostry
-Masz rację...
Mruknęła i również się zatrzymała
-Ale ja nie czułam w tamtych watahach domu... To nie było to co kiedyś...
-Skąd wiesz, jak było kiedyś, skoro tuż po urodzeniu nasza wataha została wybita...
Zula zmierzyła mnie ostrym wzrokiem, w jej oczach widziałam ból i smutek
-Przepraszam...
Wyszeptałem i przytuliłem Zulcię
***
Szliśmy dalej w poszukiwaniu watahy. Właśnie wkroczyliśmy na tereny jakiejś watahy...
-Czujesz, tu jest jakaś wataha...
Mruknąłem
-Tak, czuję...
Gdy Zula wypowiedziała te słowa rzuciły się na nas jakieś 2 wilki, a reszta nas otoczyło. Do ziemi przygniatała mnie jakaś wilczyca, ale nie znowu taka zwykła, wilczyca-anioł... Westchnąłem po czym delikatnie ,,zdjąłem" z siebie samicę, za to Zula agresywnie zepchnęła z siebie inną.
-Zula!
Zwróciłem jej uwagę
-Kim jesteście?
Zapytała
-Ja jestem Damon, a to Zula, szukamy watahy...
Aisha??
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz