niedziela, 13 lipca 2014
Od Candy: Co robiłam, gdy Damon się leczył? cz.II
Byłam w niemałym szoku kiedy się o tym dowiedziałam. Było już za późno, żeby się spakować i odwiedzić Damona, więc nastepneo dnia, gdy tylko wstało słońce ruszyłam w drogę powroną. Po drodze, zebrałam jakieś ziółka, które trochę mogą pomóc. Aisha prosiła o nie.
A po za tym uczono mnie, że dobrze jest przyjść z jakąś pomocą.
Szybko dotarłam do terenów jaskiń i poszukałam Damona. Po dłuższej chwili znalazłam go. Leżał na swoim miejscu. Nikogo oprócz mnie, Aishy, Zuli i niego nie było nikogo. Gdy weszłam, od razu zapanowała miła atmosfera.
-Cześć Damon, jak się czujesz?- zapytałam z uśmiechem na pyszczku.
-Jakos, jakoś. Rana dobrze się goi. a teraz pozwólcie, że się trochę zdrzemnę. Jestem zmęczony.
-Ok, miłych snów.- szepnęłam - Aisha, to są zioła o które prosiłaś- powiedziałam gdy wychodziłyśmy z jaskinii.
-A tak po za tym to wyglądasz bosko z tymi skrzydłami!- powiedziałam do wadery.- No, a teraz opowiedz mi wszystko ze szczegółami- jak do tego doszło, jak przebiegła przemiana i tak dalej..- rzekłam zafascynowana
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz