- No wreszcie będzie padać..przeleciało mi przez myśl, lecz już po chwili coś świsnęło mi nad głową. Wielka czarna plama na niebie przeszywała powietrze, zmierzając w stronę ośnieżonych gór. Najpierw byłam zafascynowana jego szybkością, a dopiero po chwili otrząsnęłam się i pobiegłam w jego kierunku.
Droga wiodła przez jałową połać nizin, aż do pod nurza gór. Wtedy w oddali zauważyć można małą osadę wybudowaną na czarnym łupku. Wielka, czarna plama na niebie okazał się być smokiem czarnym jak noc, lądującym na środku miasta. Zatrzymałam się przy zrujnowanej stodole, która kiedyś mieściła 3 stada świń. Smok włożył łeb do młyna i go kompletnie zrujnował. W tym całym zamieszaniu nawet nie zauważyłam, że po osadzie biegali przerażeni mieszkańcy. Przypominali koty odziane w zbroje i szaty.
Jeden z nich podbiegł do mnie i złapał mnie za gardło i warknął.
- Czy to kolejny demon w zwierzęcej postaci?! Z jego gardła wydobyło się ciche warknięcie. Przełknęłam ślinę. Jednak nie starczyło czasu na egzekucję. Skrzydlaty gad zionął ogniem i kolejna pasieka stanęła w płomieniach. Czarna pantera, która wcześniej chciał mnie zabić, odepchnęłam mnie i uderzyłam głową o ceglane pozostałości po chacie rybaków i sam pognał w stronę smoka. Usłuchałam łopotanie ciemnych skrzydeł i ostatnią falę ognia na dzisiaj. Chciałam wstać i uciec spod płonącej kolumny na sieci rybackie, lecz moja głowa miała inne zdanie. Powieki zrobiły się cięższe, a ja momentalnie zasnęłam na polu bitwy...
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz